aaa4 |
Wysłany: Pią 14:10, 28 Kwi 2017 Temat postu: |
|
-Cicho - powiedzial i schylil sie. Ocenil wode za burta.
Polyskiwala drobnymi, ale wyrazistymi cetkami soku pednego - sladem po uzywajacych go lodziach. To zapowiadalo obecnosc Dymiarzy.
Ale nigdzie nie bylo widac zadnej lodzi. Co dopiero lodzi na sok pedny, a tym bardziej Dymiarza...
Niemniej jednak Zeglarz musial zawierzyc swojemu instynktowi. Tutaj byl to jedyny sposob na przezycie. Wiec zostawil kobiete, niech dalej miele na prozno jezykiem, i podszedl do prawego kadluba. Wczolgal sie pod poklad.
W brzuchu lodzi odsunal fragment deski podlogowej i odslonil studnie czerpalna, w ktorej polyskiwala woda. W poblizu lezal przenosny peryskop. Wsadzil go do studni.
Poczatkowo widzial tylko wode. Czego sie spodziewal? Obrocil peryskop, by ujrzec w calosci glowny poklad, i wtedy - przerazajaco blisko - spojrzal prosto w koszmarna gebe Dymiarza. Mial na niej maske plywacka, a w nosie rurki doprowadzajace powietrze.
Gdy zaskoczony Dymiarz odplynal pracujac pletwami, w okularze peryskopu ukazal sie rozlegly widok. Mnostwo drani ukrywalo sie pod powierzchnia. Unosili sie, opadali na skuterach wodnych, w goglach i z rurkami doprowadzajacymi powietrze, z pasami ciezarkowymi. Byli wszedzie!
Zeglarz wybiegl na poklad jak oparzony, dopadl skokiem kokpitu, postawil fok, przerzucil grot na druga burte, niemal scinajac bomem kobiete.
-Hej! - wrzasnela Helen przerazona i wsciekla. - Co ty, do diabla...
-Dymiarze! - wrzasnal.
Z wiezy Niewolnych rozniosl sie po wodzie rozkazujacy glos:
-Alarm, alarm, alarm!
I chociaz alarm ogloszono pod woda, to glos rogow mglowych dal sie slyszec na pokladzie trimaranu. Silniki skuterow ozyly pod powierzchnia i zanurzeni Dymiarze z rykiem maszyn wyskoczyli na powierzchnie.
Byli skoordynowani jak balet wodny i ciagneli za soba siec skrzelowa, rybacki stryczek, ktory wyraznie zamierzali zarzucic na trimaran.
Dziecko usilowalo zejsc z dziobu, ale posliznelo sie. Zeglarz nie mial manicure hybrydowy ursynów
czasu spieszyc na ratunek, ale kobieta doradzila najprosciej:
-Trzymaj sie! Poloz sie i zlap sie czegos!
I dziewczynka mocno chwycila sie dziobu drobnymi palcami. Wyraz determinacji na jej twarzy mowil, ze jest gotowa wytrzymac tam cala batalie. Zeglarz musial podziwiac zawzietosc dziecka.
Tymczasem zagle zlapaly wiatr i lodz nabrala rozpedu. Ale ze Dymiarze wyskakiwali po obu burtach, Zeglarz wiedzial, ze petla niebawem zamknie sie w smiertelnym uscisku. Zrobil zwrot przez sztag, zawrocil.
Wiedzial, co zrobic.
-Na bakburte!! - krzyknal kobiecie. Przeskoczyl na lewy kadlub. - Juz!!
Odwiazal skladana drabine. Wysunal ja nad powierzchnie wody, jakby morze bylo murem, na ktory zamierzal sie wspiac.
-Co ty...?! - zawolala, gdy dotarla na lewy kadlub. W odpowiedzi zlapal ja za przegub i pociagnal za soba na drabine. Przeszli na sam jej koniec. Balansowali niebezpiecznie, przesuwajac srodek ciezkosci lodzi. Wysunal drabine jeszcze o szesc cali... i prawy kadlub wylonil sie w wody. Umknal zaciesniajacej sie sieci!
Zeglarz sprowadzil Helen z powrotem na poklad i tri - maran opadl na wode, znowu wszystkie kadluby sunely po http://www.studiopantera.pl/pedicure powierzchni.
-Wybierz miecz! - rozkazal.
Skinela glowa i pomknela w dol kadluba, wskoczyla pod poklad. |
|